Lasek

niedziela, 11 marca 2012

Teatrzyk

Mam dość odstające od statystyk zainteresowania. Mianowicie cztery  :pisanie, czytanie, szycie/majsterkowanie/rysowanie i... granie. Ale nie na pianinie czy flecie (tego akurat nienawidzę) ale na scenie.  Czuję sie tam jak ryba w wodzie.Bawię się. Stoję na scenie i eksperymentuję, jak mogę powiedzieć swoją rolę, jak inni zareagują na moją improwizację. To jest emocjonujące i takie... śmieszne. Gdy gramy komedię nie mogę powstrzymać się od śmiechu. Zresztą, gdy gramy tragedię- również. Nie, żeby było bardzo śmiesznie i wprost nieludzko dramatycznie. Ale to ma swojego ducha. Mam zaszczyt przynależeć do zespołu teatralnego Ene-Due-Rabe z Wrocławia. Gram w nim dopiero drugi spektakl, ale teatr stał sie czymś, co naprawdę lubię. Tak jak pisanie. Wszyscy ( prawie :) ) wokół mnie uważają, że mam talent do grania, a ja sama czuję się dobrze, robiąc to. Może to znak? Może to znak, że mam szansę, by w przyszłości zagrać ważną rolę w kulturze Wrocławia (nie tylko, jeżeli chodzi o pisarstwo). Przynajmniej mam taką na... Nie. To nie nadzieja, to raczej malutkie, lekkko żarzące się marzenie. Wszystko zaczęło sie rok temu. Właściwie to dwanaście kiedy zaczełam podrygiwać do rytmu przy muzyce.
Ogłoszono konkurs pisarski ,,Piernikowa Chata", mieliśmy napisać baśń. Dla mnie pestka, pisałam baśnie, kiedy jeszcze nie umiałam pisać. Oczywiście, jak to Pola, napisałam pracę na ostatnią chwilę. I co się okazało? Ja i koleżanka z mojej szkoły (na całe województwo). Przez cały tydzień chodziłam do pewnego małego Ośrodka Działań Twórczych. Był pomalowany (i nadal jest) na zielono. Lubię zielony.
Dzień w dzień ćwiczyłam nad moją opłakaną dykcją, nad kontaktem z widownią, co szło mi jak po grudzie.  Pani jednak okazała się bardzo profesjonalna, a i sympatyczna. Chodziła do niej na zajęcia dziewczynka, która również zakwalifikowała się do P.Ch. Siedziała na krezśle i opowiadała bajkę, bo na tym polegała druga część konkursu. Trzeba było zostać bajarzem i opowiedzieć swoja bajkę. Ćwiczyłam. Założyłam pelerynę, stukałam kosturkiem w deski sceny. Za każdym razem improwizowałam. Moja koleżanka po prostu streściła swoją bajke i wykuła na pamięć streszczenie. Ja za każdym razem zmieniałam różne słowa. A moja dykcja, emocje i kontakt z widownia w końcu został wyćwiczony. Nadszedł 18 marca.
Kocham marzec. Klasa każdego z 10-ciu uczestników (których naprawdę polubiłam)pojawiła sie w sali tuż pod sceną.
Była tam też moja koleżanka, z którą wtedy okropnie się pokłóciłam.Miałam wystąpić jako ostatnia. Lubię wystepować ostatnia. Stawiać kropkę nad i, być ukoroniowaniem występu, sprawić, by wszystcy patrzyli na mnie z minami ,,Jakim cudem?! Myślałem, że wygram...". I tak na mnie niektórzy patrzyli. Oszołomienie, rozbawienie, zachwycenie. Dodałam kilka scenek, których w ogóle nie planowałam, a przy których wszyscy się zaśmiali. Było wspaniale. Na początku w ogóle nie miałam tremy i  trochę się tym denerwowałam. Przecież każdy wielki aktor ma tremę przed występem! A ja nigdy nie miałam... Moja koleżanka, która trzęsie się przed kartkówką zadręczała się. Wyszło jej dobrze. Zadowalająco.Widać było włożoną pracę.
Stroiłam miny, a fotograf łaskawie robił zdjęcia w najgorszych momentach!
A to moja koleżanka, która opowiadała o odchudzaniu i księżniczkach. Dokładnie nie wiem, pożerałam pierniki. Ile ich  tam było!
W czasie warsztatów słowa, a właściwie jak zwykle na ostatnią chwilę spytałam instruktorkę, czy mogłabym uczęszczać na jej zajęcia od teraz, nie od następnego roku. Ona zmierzyła mnie wzrokiem... po czym się zgodziła. Panią naprawdę polubiłam, więc ucieszyłam się. W ciągu następnych dwóch tygodni wymyślaliśmy z grupą scenki,które zapowiadają uczestników Piernikowej Chaty.
W końcu okazało się: dostałam 2 miejsce i nagrodę publiczności. Nieźle. Znaczy, że publiczności bardzo się spodobało, tym bardziej, że stało się to mniej więcej poprzez solidarność mojej klasy.
Minął rok. Znowu ogłoszono konkurs i znowu ja i ta sama z moich koleżanek, a także moja koleżanka dostałyśmy się do konkursu. Finał już 16 marca. Będę Was informować na bieżąco. :)
Do tej pory zagrałam w dwóch spektaklach. Jeden jeszcze nie miał swojej premiery, ale kiedy będzie, to serdecznie Was zapraszam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz